No i zima zagościła w Aberdeen na dobre. Przyznam, że dla mnie troszkę niespodziewanie. Jest trochę mrozu i nawet trochę śniegu ocalało. W domu chłodno (ciężko ogrzać szkockie budynki – natychmiast skaczą do góry rachunki), więc w taka pogodę nie ma to jak gorący prysznic. Niestety i to czasem jest trudno dostępnym luksusem. W wielu domach są stare instalacje wodne, powszechne kłopoty z ciśnieniem oraz często niewydajne bojlery.
Nie ma nic bardziej orzeźwiającego, niż branie prysznica w zimnej łazience, stojąc pod wciąż zmniejszającym się strumykiem wody o temperaturze zmieniającej się jak sinusoida 🙂
Dobrze, że choć prysznice pomontowali europejskie…. tej sztuki nie udało się im powtórzyć w przypadku umywalek. Wyobraźcie sobie, że w większości łazienek są dwa kurki: jeden z gorącą, drugi z zimną wodą. Więc jeśli chcesz umyć się pod kranem, albo kwiczysz z bólu parząc się wrzątkiem (wspomniałem już nieprzewidywalnych bojlerach?) lub dygoczesz z zimna chlapiąc się lodowatą wodą. Alternatywą jest napełnienie umywalki wodą pół na pół, ale to przecież zajmuje kupę czasu i jest mało oszczędne 🙂

jeszcze trzeba mieć korek do umywalki…
Zdjęć więcej koniecznie! Proszę! 🙂 Z zimą w Aberdeen, z krajobrazami miejskimi i pozamiejskimi, ludźmi, zwierzętami (interesują mnie bardzo psy rasy terier szkocki (scottie dog) – byłaby, zobowiązana za złapanie takiego psa w kadrze i umieszczenie na blogu ;))) ). Pozdrowień moc z Polski, z Wrocławia! (jeszcze bezśnieżnego, ale już z ujemną temperaturą).
Cześć krop_a, dzięki za komentarz 🙂
Będą i zdjęcia – muszę tylko znaleźć odrobinę czasu zanim stopnieje śnieg 😉
Terrier szkocki… to jest bardzo dobry pomysł – może jakiegoś upoluję 😛